na zdjęciach Jarek (klik!)
Ale, kochany pamiętniczku, i tak cierpię ogromne katusze, kiedy z trudem przychodzi mi pisanie tutaj czegokolwiek. Zamiast zwyczajowej wylewności mam w głowie tylko suche fakty, którymi nikogo nie napoję. A ukryty w czeluściach mojego umysłu zapas kreatywności pisarskiej muszę pozostawić na interpretację wiersza, którego nie rozumiem słowami, których jeszcze nie poznałam na zaliczenie u wykładowcy, którego nie ogarniam. Dzięki bogu (w związku z moim kierunkiem studiów mam raczej na myśli jakiegoś staronordyckiego Tora albo Odyna) wena fotograficzna mnie nie opuszcza a kolejna sposobność na jej użycie pojawi się już w niedzielę, a więc stay tuned like a guitar, pamiętniczku!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz